Noc 9-10 listopad, niedziela
wiatr nie chce odkręcić, ale przynajmniej nie jest taki silny.
co i rusz albo refuje albo załączam silnik by wrócić na kurs bo wiatr siada całkowicie.
dużo statków. Światełek jak w Boże Narodzenie. Jakoś niektóre dziwnie wolno idą równo ze mną... (co ja gadam, przeciez to niemozliwe, a moze jednak pomieszalo mi sie juz w glowie...)
na radio rozmawiałam z jachtem z Arcu. Niektórzy już dziś wchodzą do portu... a przede mną jeszcze ponad 1200 mil. Trzeba „obejść” Madagaskar nisko na południe, żeby nie „wjechać” w niekorzystne prądy. No dobra, się robi.