1.09.2009
zulu 1700, pos. 05 57S, 109 47W
pochmurnie, popaduje, boli mnie gardło, popijam herbatkę z cytryną. wiatr przeszedł bardziej zza rufy, trzeba było ułożyć rzeczy tak, aby nie hałasowały pod pokładem, gdyż nieźle bujamy sie na falach...
jakoś tak mi sie smutno dziś zrobiło, czy ja aby już w swoim życiu nie natęskniłam się „na zapas” na kolejnych dziewięć żyć?
mam nadzieję, że nie jestem nieuleczalnym przypadkiem "chorego na morze", co to na morzu tęskni do bliskich, a na lądzie... za morzem!?