Nastała sobota, 30 sierpnia.
W samo południe jestem na pozycji 12.47 S i 112.42 E . Rano zachmurzenie było całkowite, ale na kursie jestem dobrym, w sam raz na „wysepki kokosowe” mnie powiedzie.
Na morzu są ci, którzy chcą tu być, tak mówią. Ja chcę tu być. Jest pięknie. Tyle tu przestrzeni, zupełna wolność. Jacht sprawuje się cudnie, są ptaki, pełno ptaków, ryb pewnie też, ale na wszelki wypadek nie zarzucam linki. Staram się kontynuować tradycję nie łapania rybci dookoła świata. W nocy tyle kutrów musiałam ominąć, że prawie nawąchałam się świeżymi połowami i mi wystarczy.
A swoją drogą, to czy rybacy nie zdają sobie sprawy, że jak pracują na deku i mają te swoje szperacze włączone to żadnych innych świateł nie widać oprócz białej kuli - w związku z czym nie wiadomo dokąd płyną! słychać ich natomiast ciągle na radio. Gaworzą ile wlezie (najwięcej jak się człowiekowi chce spać) na kanale przeznaczonym tylko do wywoływania i kontaktowania się w sprawach bardzo ważnych... ale przecież rybacy też chcą być na morzu, a ja być może, jedynie nie doceniam powagi sprawy pochwalenia się kumplowi jaką to się rybę złapało. ale założę się, że taaaka była...