gdyby nie kilka spraw to pewnie wypłynęłabym we czwartek w nocy, ale warto poukładać sobie myśli zanim się wyruszy na ocean... w piątki „Tanasza” nie wypływa, więc wybieram się do Panamy w sobotę rano.
ciekawe, że zawsze jest coś do roboty na jachcie, człowiek „robi, robi” i tak mógłby z porcie z rok kolejny spędzić i pewnie by się nie wyrobił. znalazłam na to jedynie takie rozwiązanie - trzeba umieć wybrać do zrobienia tylko te rzeczy, które są najważniejsze, choć to wcale nie takie proste... p.s. jak wypisywałam kartki przyczłapał do mnie psiak, chciałam by pomógł mi lizać znaczki, a ten je zjadł:(