Na „Dakarze” sporo się nauczyłam i zobaczyłam. Otworzyły się nowe możliwości, ale co cieszy mnie najbardziej, to to, że nabrałam sił by walczyć o swoje, na lata uśpione marzenie. Nie jest to bynajmniej „Dakar”, ale obycie z pustynią, silnikiem i trudnymi warunkami - przyda się na pewno.
Teraz już nic mnie nie zatrzyma:), choć opłynięcie świata w porównaniu z tym, co chcę zrobić to "pikuś" i wiem, że będzie ciężko... (bo znowu znalazły się osoby, które mówią, że mi się nie uda, i że nie dam rady… ale skądś to już znam ;)) Przecież "każdy ma prawo marzyć inaczej"... a że mam przekonanie, że marzenia same nas wybierają... nie boję się spróbować o nie powalczyć.
p.s. Ogromnie dziękuję Piotrze!