12-13.08.2009
Zatoczka, w której stoję jest mało osłonięta od wiatru, ale na kilka dni przeniosłam się na bojkę bliżej brzegu dopóki jej właściciel nie wróci mogę tu stać, jest spokojniejsza fala, więc łatwiej grzebać w silniku, ale pełno tu wodnych taksówek, pontonów, turystów, rybackich łódeczek... porcik jest tu naprawdę ruchliwy (ale, jak tylko komuś wspomniałam, że jestem z Polski, to usłyszałam: och, tak, "Pianista", smutny choć piękny film...”).
Z polecenia Richarda z Panamy spotkałam się z Frankiem Englemayer'em. Jest potomkiem jednych z pierwszych mieszkańców wysp, tych którzy już urodzili się na Wyspach Żółwich. Frank ma dużo jachtów, zna się na rzeczy i okazał się bardzo pomocny w naprawach jakie czekały „Tanaszę”. Jonncy, jego pracownik ,spędził ze mną calusie dwa dni (musiał wytrzymać), ale rezultatem jego wysiłków jest imponująca lista „rzeczy naprawionych”, bo Jonncy jest niesamowity, bardzo bystry i robi porządną robotę.
Naprawiliśmy genuę moja kochaniutką, naprawiliśmy kabestan, drugi załapał się serwisowanie, wymieniliśmy filtry od paliwa, zmieniliśmy paski do alternatora i pompy wodnej, nareszcie pompa zęzową - jest zrobiona solidnie (choć nie obyło się bez przepalenia z dziesięciu bezpieczników, których na wyspie nie można dostać), linki w samosterze wymienione, zejściówka naprawiona, dno znowu czyściutkie, „zynk” sprawdzony, pokład wymyty, no i pompa wodna moja nieszczęsna: impeller sprawdzony, ale pompa po zamontowaniu z powrotem ciekła; znowu więc Jonncy, juz chyba była 9:00 wieczorem, narażając się swemu pracodawcy z powodu nadgodzin, rozgrzebywał wszystko raz jeszcze, no i...działa!!! A wszystko to w sumie właśnie dzięki Frankowi, który mi pomoc zorganizował, szukał na wyspie tych niezbędnych mi bezpieczników, dal mi nowy łańcuch do kotwicy, zestaw do zszycia rozdartego grota, dostałam też od niego smar konieczny do napraw, itd. - Żubrówka przeszła w odpowiednie ręce! Frank - dziękuję serdecznie!
Na koniec dnia napatrzyłam się jeszcze „tylko” na lwy morskie, które wylegiwały się na jachcie obok, a do „Tanaszki” podpłynął rekin. Black Tip, takie maleństwo, nieszkodliwy...
http://en.wikipedia.org/wiki/Blacktip_shark, i zaraz potem zasnęłam z przemęczenia.