25 - 07 - 2009
25.07.2009 Płynę, powoli, przed siebie. mam mało wiatru, muszę wspomagać się silnikiem. jest strasznie gorąco... a czy słyszeliście już o konkursie dla ludzi z pasją? Zajrzyjcie na http://www.dlaniepokonanych.pl/ i nie bójcie się spróbować swoich sił - nagrodą może okazać się kolejne spełnione marzenie!!!   zapraszam także do odwiedzenia mojego profilu - poza konkursem http://natasza-caban.dlaniepokonanych.pl/blog/natasza-caban/index.htm   może nie wszyscy jeszcze wiecie, że od pewnego czasu można śledzić mojego bloga także na stronie National Geographic!   http://www.national-geographic.pl/ zapraszam http://www.national-geographic.pl/uzytkownik/blog/nataszacaban/ bądź...
do góry ^
24 - 07 - 2009
we czwartek 23 lipca,wypłynęłam z Panamy w kierunku Galapagos!
do góry ^
23 - 07 - 2009
21.07.2009  Menedżerowie Balboa Yacht Club mając na względzie moje problemy z kartą visa, zrobili mi wielką uprzejmość – dostałam zniżkę na dzienną stawkę za postój. no sami powiedzcie, czy nie mam szczęścia do ludzi?! oj będzie mi tęskno do nowych przyjaciół, do tych wyraźnych świateł kanału... zgodnie z planem, dziś przypada ostatnia noc na bezpiecznie przywiązanej do boi Tanaszy, chyba przed każdym wypłynięciem o tym myślę. jak zawsze w głowie mam myśli czy czegoś nie zapomniałam...chyba nie, się okaże!:) słucham nowej muzyki, którą znajomy podarował mi na drogę, świeże zaprowiantowanie przypomina o jutrzejszej przygodzie... i światełko mam już naprawione w kompasie - dzięki Richardowi, i jakieś magiczne lekarstwo ze srebrem w środku także dostałam od niego. Wygląda na to, że wkrótce będę Wam jeszcze droższa :)   dobre trzy rzeczy z dzisiejszego dnia? - kumple poświęcili mi cały dzień wożąc mnie tam, ...
do góry ^
21 - 07 - 2009
20.07.2009 miałam iść jutro, ale znowu COŚ. zawsze „coś”. byłam przez moment w szarej rozpaczy, ale jutro będzie lepiej. znalazłam chyba rozwiązanie problemu, choć  w sumie, jak na to spojrzeć inaczej to nie jest to problem, bardziej jak... niekorzystna sytuacja. ale trzeba przecież sobie radzić, przecież jakoś być musi!  spotkałam znajomych z Kapsztadu (później spotkaliśmy się raz jeszcze na Wyspie Św. Heleny), fajnie, dostanę od nich papierowe mapy, cieszę się gdyż mapy elektroniczne Galapagos nie są dokładne. różnią się od obrazu rzeczywistego o jakieś dwa kable. Nie - żeglarzom wyjaśnię wszystko przy najbliższej nadarzającej się okazji. pogoda zapowiada się „mokra” i „w nos” – czyli pod wiatr, mało wygodnie, ale przynajmniej bez większych wiatrów. cieszę się na wypłynięcie bardzo, a Wy koniecznie trzymajcie za mnie i "Tanaszę" kciuki.    Dostałam dużo książek na drogę od znajomych. ...
do góry ^
21 - 07 - 2009
19.07.2009 czas na wodę! zakładając dziś szorty zauważyłam, że boczki urosły mi znowu… ale jak tu nie najadać się na zapas lodów i pizzy, powiedzcie!?   dziś nieźle lunęło, gdy byłam na lądzie, nie pozamykałam bulai rzecz jasna, ale i tak przecież „Tanaszkę” miałam umyć w środku... w czasie deszczu wypisywałam kartki i jak już skończyłam wtedy wiatr mi je zdmuchnął i ..wpadły do kałuży. kto dostanie ode mnie ubłoconą będzie wiedział dlaczego :) dodatkowo owa kałuża znajdowała się w bliskim sąsiedztwie błota, w którym właśnie taplał się Shadow - pies znajomego. Shadow poczuł nieodpartą chęć przywitania się ze mną, co też uczynił kładąc obie łapki na mojej świeżo wypranej spódnicy.   p.s. wiecie co, okazało się, że chłopaki ze stacji „Water Taxi” widzieli, że mam otwarte bulaje kiedy tak lunęło i specjalnie podjechali już w deszczu by je pozamykać. czy takie momenty nie są TYMI momentami? W...
do góry ^
kolejny „mój Anioł” dziś wystartował w regatach „Mackinac”. (www.interprosailingteam.com). Wczoraj rozmawiałam z Krzysztofem Kamińskim, właścicielem „Tanaszki „Huzarii” i „Błyskawicy”, który wraz załogą szykował się do późnej nocy do spędzenia czterech dni na wodzie, w skład załogi weszli znakomici polscy żeglarze. trzymajcie kciuki!   rano „nawiedził” mnie Roger, przyszedł niosąc w ręku owocową sałatkę  - dla mnie sałatkę. Ach, jak tu o mnie dbają, aż mi ciepło na sercu. Zorganizowałam paliwko, pozałatwiałam nieco spraw i zostałam namówiona na szybkie odwiedziny Dauglas’a. Jego posiadłość nad rzeką i plaża zapierają dech w piersiach. Oczywiście, nie kąpałam się, bo boje się krokodyli… i to nic, że akurat tutaj ich ponoć nie ma. Poznałam miłych Panów, jeden z nich zaoferował mi pomoc w przygotowaniu mojej licencji pilota. usmażyliśmy dobrą...
do góry ^
18 - 07 - 2009
   17.07.2009     Mimo, że jest piątek i moi znajomi wychodzą potańczyć ja właśnie pakuję się do śpiwora, choć jest dopiero około 20:00 to padam ze zmęczenia, a rano muszę wcześnie wstać, mam tyle na głowie... dziś przeżyłam coś co trudo wytłumaczyć... poczułam bardzo wyraźnie jak bardzo jestem szczęśliwa, jak wielkie mam szczęście, jaką jestem „fuksiarą”, do tego stopnia mnie to dotknęło, że aż się popłakałam - ze szczęścia, ze wzruszenia…?! miałam kilka trudnych ostatnio chwil, w których nie byłam sama. moja karta visa zmieniła właściciela, zostałam bez środków…  dziś poszłam pobrać  przesłane (pożyczone) pieniążki, stałam przy kasie, przyglądałam się Pani kasjerce i nie dochodziło do mnie, a może wręcz przeciwnie dopiero zaczynało dochodzić,  że KTOŚ nade mną czuwa, jak nie mogę się poddawać bo są ludzie, którzy nie tylko mi kibicują,  ale także czuwają nade mną jakby Anioły....
do góry ^
18 - 07 - 2009
 Panama, 16.07.2009 hm, popłynęłoby wkrótce dziecko, ale najpierw przyszło mu rozwiązać pewien problem. najpierw trzeba go przemyśleć, a że nie powinno się o rzeczach problematycznych rozważać „na pusty żołądek” to idę coś zjeść. zbieram się do wyruszenia w drogę „jak sójka za morze”, bo życie rzuca mi wyzwania rozmaite co rusz. trzeba sobie radzić, ale plan jest by radzić sobie... dobrze. jak mówię: bez przyjaciół byłoby bardzo ciężko, nie wyobrażam sobie, żeby człowiek mógł bez nich przetrwać... wszystkim życzę takich przyjaciół jakich ja mam w swoim rejsie. na przykład Pan Piotr z Medivet’u jest z moim rejsie, gdy jest źle i gdy jest dobrze. Zawsze mogę liczyć na jego pomoc, aż mnie to wzrusza... dziękuję Piotrze, za wszystko. moi znajomi w Panamie także nie szczędzą sił by mi pomagać, naprawdę wszystkim bardzo dziękuję. no a na lżejszą nutę, już czwarty niż się wykształtował o...
do góry ^
12 - 07 - 2009
Panama, 10.07.2009 W czasie przygotowań jachtu do sesji fotograficznej chciałam przewiesić flagi w miejsce, gdzie nie zasłaniałyby grota i wciągając je raz jeszcze na top masztu zapomniałam przywiązać ich dolny koniec do pokładu. dyndał więc sobie  sznur flag na wietrze, a ja stałam i śmiałam się z tego szczerze i donośnie, bo są czasem w życiu takie sytuacje, że nie można  zrobić już nic innego... potem złapałam to wszystko i tym razem zrobiłam od początku tak jak trzeba, wciągnęłam flagi na maszt... tylko, że w połowie powiązanych ze sobą flag jakiś mój węzełek nie wytrzymał (może w końcu wypadałoby bym się jakiegoś nauczyła!?) i połowa flag spadła na pokład, a reszta... cóż, dynda od topu masztu kompletnie niekontrolowana. No i znowu trzeba na maszt włazić. ja to w ogóle powinnam chyba tam zamieszkać :) choróbsko mnie trawi, nie jest dobrze, znajomy napisał mi tak:  "(...)odwołuj się do nadświadomości (ona...
do góry ^
05 - 07 - 2009
3.07.2009 no dziś to przeszłam samą siebie.  zrobiłam pranie. uzbierała się cała pralka, więc zadowolona wrzuciłam 50 centów, by ją „załączyć” i poszłam popracować na komputerze. w drodze powrotnej rozmieniłam pieniążki na suszarkę, otwieram pralkę i co widzę? moje czarne pranie jest przemielone z chusteczkami higienicznymi do nosa. ponieważ jestem solidnie przeziębiona to też smarkam jak smarkacz, a nie zawsze kosz jest akurat pod ręką, a że rodzice nauczyli mnie nie wyrzucać śmieci w miejscach innych niż specjalne do tego przeznaczone, więc moje zaznaczam CZARNE pranie zostało wyprane nie tylko z jedną taką chusteczką do nosa. takiego widoku to ja jeszcze nie widziałam. MASAKRA!!! trzeba było wszystko wytrzepać, wypłukać każdą rzecz osobno pod kranem, wysprzątać pralkę, pozamiatać podłogę...teraz znowu się pierze...  no, to poszłam poskładać to nieszczęsne pranie, otwieram...
do góry ^
01 - 07 - 2009
  Aby dostać się z kotwicowiska na brzeg muszę wołać na ukf'ce wodną taksówkę - ostatnio jak mi się spieszyło… ale wołałam ją przez wyłączone radio, a kolejnego dnia zostawiłam radio na niewłaściwym kanale po rozmowie z innym jachtem i byłam oburzona, że taksówkarze nie odpowiadają... czasem myślę, że na farbowaniu włosów na czarno kiedyś zbankrutuję:), potem wsiadłam do tej taksówki - to taka mała łódeczka i byłam jeszcze w szortach od piżamy i jak usiadłam na nagrzanej słońcem ławeczce to tak podskoczyłam, że o mało co nie wyleciałam za burtę...  Jasiek zbiera się do wypłynięcia, przyjęłam zaproszenie na kolację na jago pięknym jachcie.  trzy lata go szykował razem ze swoim przyjacielem do podróży dookoła świata, ma pełno niesamowitych historii i pewnie mogłabym Wam je przybliżyć, gdyby nie to, że ja naprawdę staję się nieznośna i sama za dużo gadam, a może trochę za mało słucham :). ktoś poddał...
do góry ^
01 - 07 - 2009
Czy wiecie, że oto jutro zaczyna się w moim rodzinnym mieście Ogólnopolski Festiwal Sztucznych Ogni organizowany przez Dwumiasto Ustka - Słupsk??? Jak co roku, władze miasta zadbały o moc atrakcji, aby uświetnić początek lata i huczne otwarcie sezonu. więcej informacji znajdziecie na stronie: www.ustka.pl Zapraszam Was wszystkich. Wybierzcie się koniecznie!!!   Do Ustki warto przyjechać zawsze i w każdą pogodę, ale w czasie festiwalu wizyta jest obowiązkowa... Życzę wszystkim cudownej zabawy. Szkoda, że mogę tam być z Wami tylko myślami... A ten plakat już widzieliście?
do góry ^