jest noc. wschodzący księżyc już zaszedł. jest zupełnie ciemno i nie widać gwiazd, są za chmurami. wcześniej udało mi sie zobaczyć dwie spadające...
marzeń pełna głowa...
jestem ponad tydzień na wodzie. i zaczęłam czytać książkę, którą dostałam od kpt. Wojtka Jacobsona "<<Marią>> do Peru". Ciekawa byłam jak ich wyprawa poradziła sobie z tym kawałkiem Pacyfiku, w którym ja właśnie utknęłam. Czytanie na jachcie ma to do siebie, że czasem przy tej okazji wykrada sobie człowiek moment by przy lekturze zasnąć, ale nie dlatego, że książka nie jest interesująca, ale akurat nie ma statków ani szkwału, sen jest na wagę złota, a myśli i świat w jakie nas książka wprowadza jest cudną opowieścią przed snem... tak też było i teraz. najpierw długo patrzyłam na dedykacje... ach!, gdyby On tylko wiedział... i czytałam... Szkoda, że zdjęcia są mało wyraźne i taka ta książka krótka - pomyślałam kiedy sie do niej zabrałam, ale ucieszyłam się, że ma małe literki :) potem przeniosłam się w świat żeglowania, w czasy gdy jeszcze nie było mnie nawet na świecie, czytałam o żeglarzach, których wielu miałam szczęście poznać.
Na pewno słyszeliście o Ludku - Ludomirze Mączce, tak? Och, cóż to za postać! bardzo wyjątkowy człowiek. Miałam raz przyjemność zjeść z nim śniadanie goszcząc u Małgorzaty Krautschneider. Pamiętam biały ser, chleb, miód, herbatę... i JEGO, tak o, po prostu, człowiek – legenda jedzący sobie ze mną śniadanie. Gaworzyliśmy. Byłam tak przejęta, że ledwie mogłam cokolwiek przełknąć...
a wracając do mojej teraźniejszości... no, wiec zdrzemnęłam się na moment i wiecie co?... od 5 dni walczę sobie z tym prądem, ponoć w tym roku nieco silniejszym niż zwykle, z tym wiatrem, co to nie chce puścić mnie w kierunku Galapagos i obudziłam się, gdy wyczułam zmienne zachowanie jachtu. wiatr „przeszedł” nieco z południowego wschodu a bardziej południowy. aż boję się cieszyć, żeby nie zapeszyć, ale chyba nareszcie odpuścił tak jak powinien, lepiej późno niż wcale i tak ciężko było mi się tu doczłapać. Janku, 5 dni temu mówiłeś: „cierpliwości”. czyżby nareszcie można było pożeglować tam dokąd chce? Nadal będzie dziwna fala, gdyż płynę w kierunku przeciwnym prądowi, „idę”, w nieco lepszym kierunku... mówiłam Wam kiedyś o Aniołach... słyszałam, że Wojtek Jacobson jest takim człowiekiem - aniołem dla wielu żeglarzy.
książkę dopiero co zaczęłam czytać, teraz ustawię żagle na nowy kurs i zaraz do niej wrócę...
później: świetnie napisana… i jednak zdecydowanie za krótka!
Jeszcze później: znowu wrócił niekorzystny wiatr