Sobota, 23.05.09
Dziś Robert widział węża boa, jaszczurkę zieloną i jeden pan maczetą rozłupał dla niego kokosa, więc pił mleczko i jadł miąższ kokosowy prosto z orzecha. (Tutejsze orzechy są inne aniżeli te, którymi zajadała się Karolinka na Wyspach Kokosowych). Robert mówi, że mleko miało smak gruszkowy. Właśnie siedzi na przeciw mnie i wypisuje kartki. Po śniadanio-obiedzie szybciutko udajemy się na wysepkę z plażą, i do basenu… Jutro przed wyjazdem chcemy zdążyć jeszcze zobaczyć wodospad, ponoć można pod nim popływać.