12.04.08 Wielkanoc, no wielka była, nie powiem.
jeszcze 73 mile, kolejna ciężka noc za mną, ale „gnioty” zostaly z czułością nazwane „gniocikami” bo taki jeden to mnie obudził jak szłam na kolizyjnym kursie ze statkiem, a statków dzisiejszej nocy jak to zwykle blisko lądu bylo po prostu dużo.
dzień spędziłam w saunie, bo wiatraczek się zepsuł (jasna sprawa przecież nie zepsułby się gdybym go nie potrzebowała) ostatnie dni sterowałam więc, teraz nadrabiam z porządkami świątecznymi. odświętnie się też ubrałam i zadzwoniłam z życzeniami na moje urodziny do Mamy - toć to bardziej Jej święto niż moje!
p.s. dostaję wiele sms’ów z życzeniami - tak bardzo wszystkim dziękuję. sama... ale nie samotna!!! :)