08 - 12 - 2008

 2- 5 grudzień 2008



Nie wiem dlaczego ludzie starają się ominąć ten port i iść od razu do Port Elizabeth. East London to jest port na rzece z bardzo przyjaznymi ludźmi i rodzinną atmosferą. Od Johna i Glendy można otrzymać wszelką pomoc i informację. W jacht klubie (www.B.R.Y.C.co.za) można porządnie zjeść “domową kuchnię” i pograć na instrumentach z “tubylcami”. wszyscy są niesamowicie życzliwi.
załatwiłam wszystko co potrzebowałam od żaglomistrza (dziękuję Pit za podwiezienie) do zatankowania paliwa, internetu, gorącego prysznica, prania, dobrego słowa...
naprawdę będę mile wspominać to miejsce i polecam każdemu. juro wychodzę, nie wiem jeszcze dokąd bo wszystko zależy jak długie okaże się moje okno pogodowe.

<< poprzedni post wróć do listy następny post >>