370 mil od jednej wyspy, do kolejnej mil 1360.
ostatnie dwa dni „dały mi popalić”. (sami powiedzcie, że znowu dziwne powiedzenie)
jeszcze w nocy, w noc z awariami, wisiałam za rufą jachtu starając się naprawić samoster. Jak na złość latarka czołówka zaniemogła. w zębach trzymałam więc latarkę, jedną ręką trzeba się czegoś trzymać i weź tu działaj człowieku... napiłam się słonej wody, posiniaczyłam, rano poprawiłam majster robotę i zostało się modlić, żeby zębatka się nie wyrobiła. dnie więc spędzam na modlitwie :) W między czasie zaangażowałam kilka osób, w tym Krzysztofa Kamińskiego (
www.interprosailingteam.com), który zakupi dla mnie nowy autopilot, żeby jakimś cudem jak najszybciej znalazl się on na brazylijskiej wyspie Fernando de Noronha (
http://chemistry.csudh.edu/faculty/jim/fernando%20de%20noronha%20map2.jpg ,
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fernando_de_Noronha ) gdzie teraz kieruję dziób Tanaszy. jak dobrze, że mogę na Nich zawsze liczyć! życzę Wam takich przyjaciół.