Czwartek, pogoda bez zmian. Wiatru mało 11.10.10 1500 zulu 13 16 S; 156 01 E
Przywitałam dzień budyniem. Ech, jakie to czasy, że nie trzeba przypalać mleka, tylko zalewasz wodą i jest. Nieco w grudki, ale jak smakuje daleko od domu. dobrze że nie zrobiłam dziury w metalowym kubku zeskrobując resztki i oblizując łyżkę. Robiąc budyń zalałam wrzątkiem od razu zupkę japońska, kawę, i podgrzałam chili, a wszystko na raz bo mam ostatnie pudełko zapałek i staram się oszczędzać. Nie wiem jak to się stało. Zapalarka jak już się znalazła, to nie działała. policzyłam sztuki zapałeczek i jak nie przywieje to marny mój los. Ale z dobrych wieści, to na przykład pompa automatyczna do zęzy działa choć sama ją naprawiałam. Pompuje dość często, bo przez połączenie wału z jachtem przedostaje się woda. Powinna, nie ma dramatu, bo jak zaciśnięte są śrubki na amen to tez niedobrze, ale że mój janmarek przód do tyłu zamontowany to ciężko się tam dostać i widać nie dokręciłam śrubek wystarczająco mocno. Cóż taki los, może uda mi się raz jeszcze docisnąć. Tym razem jak trzeba, ale co ważniejsze pompa działa.
Jak na razie mało tu delfinów. Mało to delikatnie powiedziane: żadnych nie widziałam i to nie Pacyfik powinien nazywać się Spokojnym, a Koralowe (przynajmniej w październiku). Nieco późno tu jestem, bo sezon huraganowy zaczyna się już w listopadzie. Na Vanuatu wcześniej pojawiały się avocado, co ponoć miało wskazywać na jakąś aktywność cyklonów. Będzie dobrze! Co ma nie być...