21 - 12 - 2009
od kilkunastu minut siedzę przy komputerze starając się zebrać swoje wcześniejsze przemyślenia i napisać podsumowanie "Naszego rejsu”... ale wygląda na to, że jednak jeszcze nie jestem gotowa. Jakby wciąż nie docierało do mnie, że to już koniec – jak, kiedy, którędy? Oj, wolniutki ten mój zapłon!? :)

Zdaje się, że dla mnie ten rejs wciąż trwa i trwać będzie zawsze, a przypominać mi o nim będzie choćby cały bagaż doświadczeń jakie dzięki niemu zebrałam. Pytacie mnie w swoich listach czy się zmieniłam? Odpowiem: TAK! Ktoś mi kiedyś powiedział, że taki rejs to przyspieszony kurs życia. Dziś już wiem, że miał rację. Widząc tyle piękna na świecie zmienia się nasza „perspektywa” i podejście do wielu spraw; do tego to wkradające się nieustająco w moją nową rzeczywistość zamyślenie (nostalgia?)… wybaczcie mi więc, proszę, gdy w rozmowie niespodziewanie oddam się zadumie, bądź mój wzrok zabłądzi w poszukiwaniu widoków oddalonych miejsc i sytuacji, które tak starannie pielęgnuję w swej pamięci: błękit nieba, bezkresny ocean, delfiny...
nie wiem jak się odnajdę w nowym – starym życiu na lądzie, czy i jak odnajdę SIEBIE, gdy przyjdzie czas na przywdzianie garnituru, czesanie włosów i wszystkie te inne sprawy dla „dorosłych”. Ciekawe ile razy usłyszę od Was, że jestem trochę dziwna...?

O swoich wspomnieniach z rejsu opowiem Wam przy okazji spotkań jakie planuję w najbliższych miesiącach w Polsce; mam nadzieję, że znajdziecie czas, aby przyjść i posłuchać, będzie mi bardzo miło!

Siedzę właśnie w samolocie, wracam z Hawajów do Polski, lecę na Święta do Mamy, bardzo się cieszę na to spotkanie, na śnieg...
Świątecznie życzę Wam dużo dobroci i radości, a w Nowym Roku? -  pewnie domyślacie się czego, oczywiście SPEŁNIENIA MARZEŃ!
<< poprzedni post wróć do listy następny post >>