blog 20.04.09
pozycja 02 39S, 034 49W;
ło matko! szkwały z deszczem i silnym wiatrem z dziobu, potem „zbita” fala, potem cisza i wiatr znowu z dziobu, i znowu cisza... a wszystko okraszone przeciwnym prądem nie pozwalającym mi „iść” szybko... tak to wygląda. nie mogłam wyłączyć silnika, Janek z Hawajów pomógł telefonicznie, bo on zna doskonale „Tanaszę”, szykował ją ze mną do podróży. od teraz będę to robić zdejmując schodki i kładąc się na silnik w celu dosięgnięcia dźwigni, która znajduje się z tyłu... wczoraj ręka ześliznęła mi się i „poszła” na chodzący alternator, z palcem nie jest dobrze, ale mogło być gorzej. dziś także po lewej burcie mam jacht. Od 16 lat pewne małżeństwo płynie sobie nim dookoła świata... nie mają świateł w nocy, muszą więc na mnie uważać... przecież ja czasem śpię...