01 - 09 - 2008
12.46 S;  119.14 E  1930 

..płynę ku zachodowi słońca... pełno statków. na mapie to ich drogi wyglądają jak gałęzie choinki, a ich rzeczywiste światełka jak światełka w bożonarodzeniową noc... te dwa statki, co to właśnie mnie minęły idące na północ to, mam wrażenie, że teraz zawróciły, żeby znowu przeciąć mi trasę. bo ledwo co tamte zniknęły na prawej burcie pokazały się dwa kolejne dokłanie w miescu gdzie zniknęły z wizji tamte, jedynie te idą na południe...

 po jakims czasie jeden z nich przeszedł nam przed dziobem, drugi za rufą.

(...) urwał się "uchwytnik do uchwytników" do trzymania garnków, gdy gotuję na gibającej się kuchence.
na szczęście, mam jeszcze sporo świeżych owoców i warzyw i mało gotuje, albo trzymam czajnik w ręku, dziś z lenistwa to nawet zadowoliłam się jedynie wąchaniem kawy ze słoiczka. poczekam aż mnie natchnie i zreperuję.

Aretuzy, Physalia physalis (znane także jako bąbelniczki, albo żeglarz portugalski), coraz częściej mijają Tanaszkę. Wyglądają naprawdę imponująco. Takie malusie, pchane wiatrem rumienią się barwami tęczy. W Północnej Australii panuje teraz  sezon na parzenie kąpiących się wczasowiczów, pewnie tam się nieboraczynki śpieszą w pojedynkę, dostojnie walcząc z falami.
<< poprzedni post wróć do listy następny post >>