2.4.2009
Jako, że mam dosyć martwienia się o moje umiejętności elektryczno - elektroniczne wynalazłam nowy sport: depilacja nóg za pomocą pęsety. polecam każdej pani na uspokojenie myśli i wyluzowanie. do tego choc mam „gicze” dość długie to na bliznach włoski nie rosną, a mnie pełno ich: tu pamiątka po tym jak na paralotni dziecko się „rozwaliło”, tu oparzyło o rurę wydechową motocykla.. o, a tu coś poszło nie tak na snowboardzie? tu za to „się spadło” z masztu...itd. z tego relaksu to przemyślałam kilka poważnych rzeczy i wnioski mam takie:
a) jest strasznie gorąco, a będzie jeszcze gorzej im bliżej równika
b) z działającym autopilotem i spinakerem byłoby szybciej :)
c) ach, gdyby tak wynaleźli taki siłownik co to się sam montuje... to byloby coś!
chce mi się gotowanego jajka z majonezem. ale nie mam majonezu, a jajka „wyszły” bo zapomniałam kupić na ostatniej wyspie. chce mi się jeszcze naleśników, ale patrz wyżej. czego jeszcze mi się chce...? świeżego dorsza z usteckiej promenady i wędzonej makrelki. aaaaa, i białej kiełbasy też mi się chce. chrzan do niej mam :) moje „zachciankowe” menu zdecydowanie wskazuje na to, że Święta blisko... hmmmm, a sos tatarski wg mojej Mamy... no palce lizać: majonezik, śmietanka, ogóreczki (też nie mam, więc mogę pomarzyć)...
- no to co, zupeczkę chińską dla odmiany polecamy?
- ależ oczywiście, z miłą chęcią. na ostro poproszę. Czy zostawia się tutaj napiwki czy wystarczy, że pozmywam po sobie gary?