017 03 E,
0700 zulu 10 marzec 2009
słońce, 15 węzłów SSE
Jak się cieszę, że jestem znowu na morzu!!!! Południowa Afryka była po prostu boska, a ludzie cudowni. Wszystkim dziękuję za wszelką pomoc i życzliwość.
Royal Cape Yacht Club poleciłabym każdemu, a widok gdy już minęłam głównki portu i oddalałam się od brzegu zapamiętam do końca życia. No przepiękna ta Góra Stołowa, a Kapsztad jest jednym z fajniejszych dużych miast jakie w życiu odwiedziłam.
Przed samym odpłynięciem wchodziłam dwa razy na maszt, Sławek przywiózł mi resztę zakupów, na które nie miałam wcześniej czasu, odwiedzili mnie przyjaciele z s/y „NOMAD” - Wolf i Doris, których ostatni raz widziałam na Wyspach Kokosowych, Ivon Fauconnier (tak, tato tej słynnej francuskiej żeglarki) zrobił mi kopię informacji o trasie przede mną i już na Karaibach.
Ręce nieco "świeże", bolą od lin; trzeba na nowo przyzwyczaić się do rytmu, ale mam przed sobą (jak wszystko pójdzie dobrze) około 50 dni na wodzie bez przestanków, więc będę miała czas, hahaha