19.07.2009
czas na wodę! zakładając dziś szorty zauważyłam, że boczki urosły mi znowu… ale jak tu nie najadać się na zapas lodów i pizzy, powiedzcie!?
dziś nieźle lunęło, gdy byłam na lądzie, nie pozamykałam bulai rzecz jasna, ale i tak przecież „Tanaszkę” miałam umyć w środku... w czasie deszczu wypisywałam kartki i jak już skończyłam wtedy wiatr mi je zdmuchnął i ..wpadły do kałuży. kto dostanie ode mnie ubłoconą będzie wiedział dlaczego :) dodatkowo owa kałuża znajdowała się w bliskim sąsiedztwie błota, w którym właśnie taplał się Shadow - pies znajomego. Shadow poczuł nieodpartą chęć przywitania się ze mną, co też uczynił kładąc obie łapki na mojej świeżo wypranej spódnicy.
p.s. wiecie co, okazało się, że chłopaki ze stacji „Water Taxi” widzieli, że mam otwarte bulaje kiedy tak lunęło i specjalnie podjechali już w deszczu by je pozamykać. czy takie momenty nie są TYMI momentami? W ogóle traktują mnie tutaj dobrze. jak byłam chora to Viktor proponował mi lekarstwa, reszta ich załogi pytała jak się czuję, pomogli mi wczoraj zatankować paliwo choć to do ich obowiązków nie należało. Charlie umył dno „Tanaszki”... aż szkoda wypływać.