Trasa, niedziela:
wyobraźcie sobie płynę przez zatokę gdzie żarłacze błękitne się rozmnażają i bardzo niedaleko mnie jest też przylądek fok, którymi się karmią... kiedyś wyrwałam z gazety artykuł ze zdjęciem z mariny do której dziś w nocy lub jutro nad ranem wpłynę - zdjęcia do artykułu były zrobione z wody: zaraz przy jachtach były te rekiny, jeden przy drugim, niejednokrotnie wieksze od samych jachtow... pamietam mówiłam sobie - nigdy tam nie popłynę... i oto jestem. absolutnie przerażona. coś też na wodzie widziałam, ale wmawiam sobie, że tę fokę to delfin jadł... albo, że mnie moje zmęczone oczy myliły i tam wcale nic nie było...
w Mossel Bay można iść ponurkować w klatkach z tymi stworzeniami... ale myślę sobie, że jednak sobie odpuszczę. ot, taki straszek płynie sobie dookoła świata...