17 45S, 003 24 W, 170 mil do wyspy.
jedzenie to absolutna niespodzianka na Tanaszy. tak jak dostałam torby z żywnością tak je ulokowałam i codziennie odkrywam jakieś cuda. wczoraj pokusiłam się o kapustę kiszoną. chciało mi się smażonej, ale jak sie to robi, do licha? wzięłam i usmażyłam. smakowała tak samo jak niesmażona jedynie parzyła w język. ale i tak, lepsze to niż wcześniejsze trzy dni tej samej ogromnej puszki. czasem dodałam chrzanu, czasem sosu „laksy” i tak ją zmęczyłam. no czysta rewelacja, mówię Wam. a najlepiej już jak otwieram jakieś stare puszki co to już naklejek nie mają i zdarza się, że na obiad mam zamiast zupy na przykład budyń. ale kto by się tam przejmował, ważne przecież, że spełniam swoje marzenie:)
a już w maju, m.in. dzięki Waszej pomocy będę mogła spełnić także marzenie Roberta! Tak sie ciesze!
zaglądam też do książki Jerzego Wąsowicza zatytułowanej właśnie "Spełnione Marzenia". Dziekuję Ci Jurku za książkę! niesamowite to wszystko... w ogóle życie jest niesamowite.