4.08.2009
troszkę mam dosyć. wiatr mam ciągle w nos, ciężko „iść” pod wiatr, kiedy dosłownie milimetry na samosterze dają nam te upragnione 10 stopni, których potrzebujemy, aby walczyć z falami nie „odpadając” na nich i nie przekraczając linii wiatru, kiedy „nosi” nas w przeciwną stronę… a samoster nie chce dać się zablokować, żeby trzymał...
jest noc. wiatr na moment „siadł” a ja zasnęłam, no, i wyniosło mnie na północ, a tak walczyłam o każdą milę, by zejść jak najbardziej na południe. nic to. wiatr się zerwał, znów „odkręcił” na jeszcze mniej korzystny. teraz to ja sobie znowu mogę „iść” chyba nigdzie.
ale to nic. chciałam spróbować i zobaczyć jakby tu sobie pomóc (bo a to kabestan nie działa, albo linki od samosteru, a czasem TO albo TAMTO…) więc załączyłam silnik, i co? nie wyrzuca wody! co jeszcze mogę znieść? przyszło mi więc zajrzeć do silnika, w tę piękną noc.
albo poszedł impeller - nie znam nazwy tego po polsku, ale to takie gumowe „coś” w środku pompy wodnej do chłodzenia silnika. albo... jest nadzieja, że to tylko pasek się poluzował. znaczy się – może - jeśli uda mi się go naciągnąć to będzie działało. rzuca jachtem, jest noc, ciężko jest działać przy silniku bo TO jest z drugiej jego strony, więc cała muszę się na niego położyć i jeszcze utrzymać światło, narzędzia... i jeśli okaże się, że to jednak impeller to muszę całe zaprowiantowanie, wodę i żagle powyciągać ze schowka by rozmontować ścianę do silnika, inaczej nie dostanę się do pompy... zakładając, że choć przy tym płynęłabym tylko w kierunku Galapagos byłoby mi lżej to znieść. ale nic nie mogę zrobić...
dziś miałam zatem „nieco” dość. znaczy się jestem „nieco” zmęczona tym wiatrem w nos, brakiem słońca, ech….
A wiecie co się jeszcze stało? ptak „narobił mi” na stopę, nie uwierzycie! ja też nie mogłam :) jak sterowałam to zrzucił bombę akurat na mnie, no, ciekawe co jadł? Ptaszysko jedne. ale z tego wszystkiego się już tylko uśmiałam, bo już nie mam słów, ani tym bardziej sił.
w dzień widziałam "najniebieściejszy" na świecie skrawek nieba. wśród 100 procentowego zachmurzenia nagle pokazał się tak niebieski, taki piękny… kawałeczek. zobaczycie na zdjęciu. to był TAKI moment dla mnie właśnie. uśmiechnęłam się i zapamiętam go.
a, to był jednak pasek w tym silniku. za pierwszym razem jak zastartowałam - nic. ale coś mnie pokusiło i spróbowałam raz jeszcze i… woda poszła!!! Hurra, jak się cieszę! „nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywistość”. (kard.Josepf Suenens).