wygląda mi to na "nocne" wejście do jednego z najbardziej „zastatkowionych” portów świata...
ze świeżych zapasów został mi jeszcze jeden grejfrut. patrzę sobie na niego i patrzę i jak już się tak napatrzę...
jak kładę się spać staram się przykrywać prześcieradłem, by stworzyć sobie choć namiastkę normalności... z drugiej strony, właściwie co to znaczy "normalność"???
przepływam tak blisko Kolumbii (ok 40 mil), a nigdy wcześniej tam nie byłam... jaka szkoda, że ten mój rejs taki krótki ma być i że nie zdążę zapłynąć do tylu fajnych miejsc... szkoda, że ten rejs w ogóle kiedyś będzie musiał się skończyć...
<< poprzedni post wróć do listy następny post >>