11.09.2008r.
Wstałyśmy o godzinie 6:10. Przez pomyłkę, bo miałyśmy wstać o 7, ale pomyliłyśmy godziny  Pojechałyśmy pontonem na wyspę i tam zjadłyśmy śniadanie. Po ponad godzinie wyruszyłyśmy szybką łódką na Home Island. Tam spędziłyśmy dwie godziny. Zwiedziłyśmy całą wyspę (co nie było trudne, bo zajęło nam to 15 minut). Każdy mieszkaniec ma taki sam dom. Kupiłyśmy sobie też lody. Były bardzo smaczne  Pan, który nas woził, zaprosił nas do siebie do domu. Siedziałyśmy na takiej jakby werandzie, gdzie było wszystko: narzędzia, krzesła, stół, a sąsiedzi tego pana mieli nawet łóźko. Po krótkim czasie pojechałyśmy znowu tą łódką, ale tym razem na West Island. Poszłyśmy do naszego hotelu, odświeżyłyśmy się i zjadłyśmy obiad. Potem przyszła Pani Kylie i zabrała nas na kajaki, tzw. CANOE. Spędziłyśmy tam cztery godziny. Było cudownie! Wypłynęliśmy kilkoma kajakami z silnikami. Zwiedziliśmy najpierw taką małą wysepkę, na której także była wiata, ale ze stolikami i krzesłami i tam mieliśmy poczęstunek przygotowany przez organizatorów wycieczki. Potem popłynęliśmy na wyspę, na której mieliśmy krótki kurs rozpoznawania kokosów. Są trzy rodzaje. Jeden z nich ma zamiast mleczka taki miąższ podobny do waty cukrowej i ten kokos ma taki pęd, który jest gotowy do tego, aby się rozmnażać. Kolejny rodzaj, to kokosy, które skorupę mają zieloną, a sam kokos jest biały. Mleczko jest takie cierpkie, jakby szampan i muszę przyznać, że nam nie smakował. Ten miąższ też nie był zadowalający w smaku. Ale jest jeszcze trzeci rodzaj kokosa, najlepszego ze wszystkich. To kokosy, które leżą zazwyczaj na ziemi, czyli są już dojrzałe. Mają bardzo dobre mleczko i pyszny miąższ. A mleczko kokosowe nie jest wcale białe! Jest przezroczyste! Potem popłynęliśmy na wyspę, gdzie miał odbyć się snorkling. Jest to takie nurkowanie na powierzchni wody. Patrzy się przez maskę i widzi się świat podwodny. A takie prawdziwe nurkowanie z butlą tlenowa, nazywa się diving . Natasza z Elizą pływały sobie z maskami i Eliza zobaczyła nawet rekina! Ja pływałam sobie w kajaczku (kajak ciągnął taki pan) i miałam taką tubę ze szklanym dnem, przez którą mogłam sobie oglądać to samo, co inni przez maski. Widziałam ciekawą rafę koralową i kolorowe rybki  Opłynęłam z panem takie kółeczko wokół skał, tak samo jak inni, chociaż nie wszyscy tak daleko wypływali. Zastał nas tam przepiękny zachód słońca  To niesamowite zjawisko, że widzi się po jednej stronie zachodzące słońce, a po drugiej wschodzący księżyc! I w takich cudownych widokach wróciliśmy do pokoju bardzo zmęczone wrażeniami!
<< poprzedni post wróć do listy następny post >>