01 - 09 - 2008
1100 01/09/08, poniedziałek
13.06 S; 108. 31 E

"Żyć, to znaczy nie marnować czasu na czekanie na przyszłość", nie wiem gdzie to wyczytałam, ale zgadzam się, a Wy?
 Bo przecież trzeba żyć każdym dniem, jakby był naszym ostatnim... tak tylko Wam przypominam, bo z pewnością każdy z Was o tym świetnie wie, ale czy aby na pewno pamięta?
...gdybyście mieli przed sobą tylko tydzień życia... co byście zrobili?
...a gdybyście tak mogli wyobrazić sobie własne życie za 5 lat i mogli się wkraść w przyszłość i zobaczyć ten jeden dzień za pięć lat od teraz... Co robicie, gdzie jesteście?... mam nadzieję, że w rzeczywistości pracujecie nad tym by w przyszłości właśnie być tam i robić to, o czym marzycie... a jak nie, to HALO! Do roboty!!

Natomiast u mnie jak z wierszyka dla żeglarzy (jak to szlo?)... , że niby jak czerwony zachód słońca obłożony chmurami to przyjdzie pogorszenie pogody.  No to masz, wymaluj, obudziłam się do szarości absolutnej, popadało trochę - super, bo obmyło Tanaszę z soli.
Jakieś dwa dni drogi ode mnie na północny zachód, leży Wyspa Bożego Narodzenia (Chrismas Island). Dlaczego się tam nie zatrzymuję? Ano, nie mogę zapływać wszędzie na świecie, toć przecież musiałabym żeglować całe moje życie... a przeciez mam do kogo i do czego wracać; mam jeszcze wiele spraw do załatwienia by za tych pięć lat byc tam, gdzie chcę wtedy być... no, więc wracam, nieco na około, bo całe dookoła świata, ale wracam :)
ciekawe, czy powroty naprawdę są trudniejsze od pożegnań?...
<< poprzedni post wróć do listy następny post >>