18.05.2009
Rano przestawiliśmy jacht (korzystając z uprzejmości gospodarzy mariny nie musimy płacić za postój), jeszcze sprawy imigracyjne (formalności związane z odprawą), śniadanko i samochodem na plażę!!! Właśnie na niej jesteśmy i obaj panowie sobie pływają w wodzie gdy ja do Was piszę.
p.s. Robert zdał egzamin na dobrego załoganta, trzymał się dzielnie, mimo że nie omieszkał oddać Neptunowi tego co zjadł przed wypłynięciem:)
po plażowaniu zwiedziliśmy rezerwat gdzie było między innymi pełno krabów (fuj :))i jak się okazuje zwiedzanie i odpoczynek to ciężka praca bo „padnięci” idziemy właśnie spać(Robert już śpi :)).
moje wrażenie z wyspy? Hm... zbyt mało czasu spędziliśmy na niej by ją naprawdę poznać, ale jak dla mnie ludzie tu zbyt mało się uśmiechają...