zapadła noc. mam 47 mil do wyspy. nie ma księżyca, no nic nie widać, panuje absolutna ciemność... boję się zdrzemnąć, bo wydaje mi się, że „wjadę” prosto w wyspę:)ale trzeba się zdrzemnąć, żeby jutro już przy wyspie być wypoczętą. dobranoc.
ach, jeszcze dziś o zachodzie słońca zostałam uderzona w twarz przelatującą przez pokład latającą rybą. wystraszyłam się i nieco bolało, muszę przyznać.
poźniej: jest w pół do trzeciej nad ranem. nadal panuje absolutna czarność wokół jachtu. z tej strony wyspy nie ma miasta, więc nie widzę żadnych świateł. czy ona tam jest w ogóle, juz tylko 20 mil ode mnie? czy moja pozycja jest dobra? już chciałabym, żeby był wschód słońca.