Ojej, jakże dziękuję za wszystkie sms’y i telefony! Dodają mi uśmiechu gdy jest pięknie i otuchy, gdy jest pięknie i ciężko zarazem. I to nie tak Kochani, że jestem odważna, mam jedynie świadomość, że jest coś ważniejszego niż strach. To wszystko.
Piszę do Was z Równika!!!!! Wyobrażacie to sobie?? Ech, ileż ja lat czekałam, żeby móc do Was napisać z tego właśnie miejsca na świecie. Za rufć ‘Tanaszy’ 1300 mil morskich a przede mną 2200 do pierwszego przystanku na Nowych Hebrydach.
Dla każdego żeglarza pierwsze przejście tej przysłowiowej linii dzielącej kulę ziemską na północną i południową jest specjalne. Dla mnie każde ko-lej-ne takie właśnie jest, a może samodzielne liczy się od nowa? Powód do radochy w każdym razie jest, bo dodatkowo tak się złożyło, że dziś także mijają dokładnie dwa tygodnie jak jestem na wodzie. Świętować zaczęłam od porannego prysznica. Wiozę spory zapas pitnej wody, ale nigdy tak do...
Że co, że niby marzenia się nie spełniają?
hm...
...właśnie wgryzłam się w jabłko zakupione na poczet zaprowiantowania jachtu "Tanasza Polska" przed wypłynięciem w rejs dookoła świata... (jak to ładnie brzmi: "dookoła świata", no sami powiedzcie!!!) I tak zajadając się zastanawiam się, czy to możliwe, żeby owoc znaleziony w pierwszym lepszym hawajskim markecie smakował dokładnie tak jak te, które szabrowałam za młodu z ogródków moich sąsiadów (nie byłam sama, ale osoby z którą to robiłam wymieniać nie będę:)... No więc pytanie: czy to moja wyobraźnia czy życie jest piękne? A może jedno i drugie. Może po prostu jestem szczęśliwa...
Tym bardziej, jak pomyślę sobie ile trudu włożyłam, żeby tu być, teraz, na jachcie, na Pacyfiku. Ile za mną chwil wypełnionych nadzieją - tą spełnioną i nie. Biedni moi znajomi, wierni słuchacze gwarzącej mnie ciągle i wyłącznie o tym samym... (dziękuję Wam za cierpliwość). Wiele...
No i się narobiło. Jestem 60 mil na wschód od najbardziej zarekinionej zatoki Południowego Pacyfiku. Wyspa Pymara to najbardziej straszliwa wyspa, o której słyszałam i czytałam. Woda ponoć czarna od rekinów, na brzegu kraby kokosowe półmetrowej wielkości ze szczypcami, które ponoć dobrze smakują, ale jak one pierwsze cię dorwą to olaboga! Do tego mnóstwo ptaków, które nie pozwalają na lądowania, a i samoloty potrafią rozbić... I jakieś niesamowite historie w sobie ta wyspa skrywa i zagadki....(polecam książkę "And the sea will tell" Vincent Bugliosi, Bruce Henderson).... No, ale jak już jestem to jestem, a jak jest rekin to i rybcia mała powinna być, co nie? Na środeczku Pacyfiku, pogoda piękna, chmurki to jak na początku kreskówki o Simpsonsach, zupki chińskie się znudziły, no więc nie mam wyjścia trzeba zarzucić wędkę. A raczej linkę z haczykiem i taką plastikową różowego koloru ośmiorniczką, czy co to takiego. Ło matko, jeszcze...
Miałam listę pełną rzeczy do zrobienia dzisiaj. Prawdę mówiąc wstałam nawet w nocy i zaczęłam je zapisywać, żeby na pewno niczego nie zapomnieć. Znalezienie kawy było na topie mojej listy (przecież gdzieś tu musi być!:)) Następne w kolejce były: sprzątnięcie pod pokładem, wykopać mój kapelusz z dna mojego worka żeglarskiego, zmienić ustawienia GPS’a, naprawić małą usterkę radia, ściągnąć prognozę pogody na najbliższe trzy dni, poprawić umocowanie kotwicy i bomu spinakera na pokładzie, lepiej zaształować odbijacze, odszukać oplotkę do szota grota... Bez wątpienia zapowiadał sie bardzo pracowity dzień!
Żeby dobrze rozpocząć dzień włączyłam muzykę, którą dostałam od mojego przyjaciela Szymona i zarzuciłam przynętę. Myzyka brzmiała tak dobrze, że zachciało mi się tańczyć. I kiedy tak sobie podrygiwałam na deku zastanawiałam się ilu z Was tańczyło kiedykolwiek jeszcze przed umyciem zębów, hę?
Naprawdę...